Chcesz tak jak ja wrócić do biegania po ciąży? A może to twój pierwszy raz, gdy zastanawiasz się czy bieganie jest dla Ciebie. Dowiedz się dlaczego postanowiłam wrócić do biegania i jaki obrałam cel.

Gdyby jeszcze 2 lata temu ktoś mi powiedział "słuchaj, a może pójdziemy pobiegać?", szczerze wyśmiałabym go 🙂 Miałam problem, żeby dobiec do autobusu, a co dopiero pobiegać sobie dla relaksu, choć co prawda pracuję w branży sportowej i zawsze zazdrościłam maratończykom czy triathlonistom finishu i tych emocji, które im towarzyszyły, nigdy nie odważyłabym się pomyśleć, że może i ja spróbuję?

bieganie


Co mnie zmotywowało? hmm… szczerze nie wiem, nie była to chęć schudnięcia ani wykazania się, raczej zrozumienie tych milionów ludzi, którzy to robią, choć nie ukrywam, że po cichu marzyłam o wyszczuplonej sylwetce. Jednak zadawałam sobie pytanie, po co się pocą, męczą i co im to daje. Więc skompletowałam strój i pewnego dnia stwierdziłam no to pora na mnie, tak było przed ciążą.  Po ciąży wróciłam do biegania po to żeby mieć jednak cel, taki konretny tak oto powstał zakład o czas na 5 km z sąsiadem czyli Panem Gadżetem znanym jako Wymówka biega.

Gdy zaczynałam biegać 2 lata temu to pierwsze dni to była przebieżka, która kończyła się po kilometrze i w tempie takim, że nawet panowie po 50 mijali mnie na trasie 🙂 Nie będę pisała, że od razu pokochałam bieganie i czułam buzujące we mnie endomorfiny, nic z tego! Jednak po miesiącu w miarę regularnego biegania doszłam do dystansu 5 kilometrów i zrozumiałam, o co tak naprawdę chodzi. A, o co ? O to, że to wbrew pozorom bieganie bardzo wycisza i relaksuje, przynajmniej mnie 🙂 Nie zakochałam się w bieganiu i nie mogę powiedzieć, że to jest sport dla mnie, ale zauroczył mnie na swój sposób, a to już dużo. 

DSC_0106_new

 

Fajne jest również to , że nagle gdy samemu uprawia się jakiś sport, widzi się tą masę wariatów, którzy robią to samo. Fajnie jest witać się z biegaczami na ścieżkach,dzięki temu czuję, że zostałam przyjęta do grona "biegaczy". Efektów wizualnych nie zauważyłam, bo nie o to do końca chodziło, od tego jest dieta  🙂

Ponieważ jest zakład o konkretny cel, wiedziałam, że nie mogę pójść na żywioł, choć starty na 5 km w biegach ulicznych mam zaliczone, to wolałam, żeby trenował mnie pan trener. Miał być to ktoś, kto mnie zmotywuje a jednocześnie będzie wzorem. Pewnie część z Was powie, że są ksiażki/ gotowe plany treningowe itd. Tak, są! Tylko tym razem chodzi o to, żeby mnie ktoś zmotywował, stał za mną i pchał ku celu, a tego nie zrobi książka/ gotowiec, a gdy spróbuje to zrobić mąż lub ukochany to kłótnie i rozwód murowane 🙂 Także jest plan, trener i rywal! Trzymajcie kciuki 🙂

small-3